„Chcę być księdzem od życia”. Co łączy „wyklętych” z osobami w kryzysie samobójczym

„Chcę być księdzem od życia”. Co łączy „wyklętych” z osobami w kryzysie samobójczym

Dodano: 
Ks. Tomasz Trzaska: W życiu każdy potrzebuje systemu wartości, kompasu, latarni morskiej
Ks. Tomasz Trzaska: W życiu każdy potrzebuje systemu wartości, kompasu, latarni morskiej 
Z jednej strony kapelan Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL; z drugiej ekspert Biura Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym. Co łączy ludzi, którzy oddawali życie w katowniach PRL z osobami, którzy dziś nie widzą sensu życia – mówi ks. Tomasz Trzaska, wyróżniony niedawno przez Wprost nagrodą Wizjoner Humanista w Medycynie.

Jak to się stało, że ksiądz zajął się problematyką samobójstw?

Ks. Tomasz Marek Trzaska: Księdzu najprościej powiedzieć, że to Pan Bóg jakoś to wszystko ułożył; przecież prowadzi drogami ludzkimi. Zostałem kiedyś poproszony o wygłoszenie referatu na temat roli duchownych w procesie udzielania pomocy osobom w kryzysie samobójczym. Nie miałem wtedy jeszcze na ten temat wiedzy, zobaczyłem jednak, że to jest przestrzeń, w której nie ma nas, duchownych, a mamy możliwość pomocy. Potem wszystko potoczyło się już lawinowo. Widzę, że jest potrzeba udzielania pomocy, choć praca z osobami w kryzysie, z rodzinami osób w żałobie samobójczej, jest naprawdę trudna.

Ksiądz łączy dwie działalności: pamięć o tych, o których mieliśmy nie pamiętać i działalność na rzecz tych, którzy chcą odebrać sobie życie. Czy te dwie grupy coś łączy?

Łączy ich życie. Jedni oddali życie za naszą niepodległość, zapłacili nie tylko najwyższą cenę, gdy zostali zamordowani, ale też, gdy chciano ukryć ich ciała, by nikt już o nich nie pamiętał; żeby nie tylko stracili życie, ale także życie w pamięci Polaków.

Druga grupa to ludzie stojący na krawędzi życia, którzy nie mają siły żyć, w śmierci widzą nie tyle cel, czy marzenie – bo tak nie jest – ile ustanie bólu, który od środka ich trawi. Tych, którzy walczyli o niepodległość i tych, którzy walczą o swoje życie, łączy właśnie pragnienie życia.

Chciałbym być księdzem od życia; od życia tych, którym to życie odebrano i którym chciano odebrać pamięć; a także być księdzem od życia tych, którzy już nie widzą w życiu sensu lub cierpią z powodu utraty życia bliskich. Wydawałoby się, że to obszary bardzo dalekie, a z drugiej strony – jednak bliskie.

Jaka jest przyczyna, że tak wiele osób, zwłaszcza młodych, nie wie, po co żyć; nie chce żyć. Czy może im pomóc pamięć o ludziach, którzy starali się żyć – mimo tego, co ich spotykało?

Przyczyn kryzysów samobójczych jest wiele, jednak mam wrażenie, że młodzi ludzie często dziś tracą sens życia, horyzont, jakiś cel, latarnię morską, światło, które ich prowadzi, system wartości, pewien kompas, który mówił: „Trzeba żyć, bo rodzina; trzeba żyć, bo wiara, bo życie wieczne, edukacja, rozwój, bo – o czym mówił też Jan Paweł II – trzeba po prostu bardziej „być”.

Nasi pomordowani żołnierze, zabijani, torturowani na Rakowieckiej i w innych katowniach komunistycznych w Polsce, mieli swoją świętą sprawę, mieli cel. Dla tego celu poświęcali często życie rodzinne, zdrowie, życie. Mieli taką „busolę”.

Mam wrażenie, że wśród wielu przyczyn – bo nie sposób w jednym zdaniu zdiagnozować etiologii zachowań samobójczych wśród młodzieży – dziś młodym ludziom bardzo doskwiera zamęt w obszarze systemu wartości. Trzeba mieć jakiś fundament, bazę: rodzinę, wiarę, edukację, grupę rówieśniczą. Dziś to jest wszystko zaburzone.

Przyczyną kryzysów w życiu człowieka jest też niewysłuchanie – dziś mało się komunikujemy. Dziś częściej mówimy do siebie, a raczej wysyłamy informacje i jesteśmy odbiorcami krótkich, treści siadamy ze sobą, zaczynamy ze sobą rozmawiać, słuchać, szukać pocieszenia.

Edycje Wizjonerzy Zdrowia

Statuetki „Wizjonerzy Zdrowia”

Zdrowie Wprost